Okładka %

Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha

Enza Annunziata Rinaldo Paganelli Wydawnictwo: Wydawnictwo Księży Sercanów Dział: Duchowy wzrost Format: 110x180 Stron: 190 Oprawa: miękka ISBN: 9788375192018 INDEKS: SER0231B34666
22,90 zł 17,18 zł Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 17,18 zł
Darmowa dostawa od 150 zł Paczkomaty 10 zł Poczta Polska 15 zł Za pobraniem 15 zł

Opis

Wprowadzenie
Wydaje się nam, jakbyśmy pisali nie książkę, ale list, który ma okrążyć świat. Nie z racji autorytetu nadawcy, ale ze względu na znaczenie przesłania i na planetarny wymiar adresatów. Niech dotrze do was nasza wdzięczność, gdziekolwiek zdarzy się wam czytać tę historię. W misyjnym baraku albo w gąszczu dżungli. W fotelu samolotu albo na siedzisku kajaka. W wirze metropolii lub w ciszy kaplicy, gdzie On jest obecny. Może zdarzy się wam czytać ją w jakimś zakurzonym zakątku Pachacamac albo w czystym gabinecie w Rzymie. Pachacamac to skupisko baraków na peryferiach Limy, gdzie Enza przeżyła ważne momenty swojego życia, dzieląc trudy z najuboższymi, zaś Rinaldo poznał tę dzielnicę podczas niedawnej podróży. Obojgu nam zrodził się pomysł zebrania w tej książce przeżyć i faktów z tamtego świata. Rzym jest miastem, które nas zaadoptowało, w nim obecnie mieszkamy i z niego wysyłamy drobne oznaki serdeczności, jakie udaje się nam przekazać również dzięki pomocy wielu przyjaciół. Opowiadając o tym wszystkim, jesteśmy jednak nieco zatroskani, ponieważ ktoś nam powiedział, że niewielu będzie zainteresowanych przeczytaniem tej historii. Ci, którzy nie liczą się w hierarchiach społecznych, określanych według bardzo wątpliwych kryteriów, zwykle książek nie kupują. Przede wszystkim dlatego, że nie mają pieniędzy, a poza tym czasami są one dla nich trudne. Książki adresuje się niemal zawsze do osób wykształconych. Podejmują one tematy, które nie mają nic wspólnego z problemami, z jakimi borykają się najubożsi, z trudnościami, na jakie natrafiają, z otaczającą ich obojętnością. Nierzadko się zdarzało, że na nasze pytania dzieciaki odpowiadały, iż nie potrafią mówić. A kiedy czują, że pali ich od środka niesprawiedliwość, jaka dotyka ich ciał, słowa zamierają im w ustach. Niektórzy nawet przyznali, że zdarza się im myśleć, iż być może to oni nie mają racji. Próbowaliśmy użyczyć wam słów. Zrobiliśmy to z wielkim szacunkiem, pragnąc nie zdradzić niczego z tych prawd, które tylko wy znacie w najdrobniejszych szczegółach, a które są ukryte w zakamarkach waszej historii. Przekazaliście nam przepiękne karty i razem zdaliśmy sobie sprawę, że Jezus Chrystus nie prowadzi żadnych klasyfikacji. On nie zawsze daje się zauroczyć tym, którzy potrafią lepiej mówić. Nie zawsze też pozwala się zwieść przez fałszywe wonności, nie zawsze zważa na niezbyt miły smród dobywający się z lochów historii. Przyszłość możecie zbudować sami. Jeśli zdołacie się uwolnić od rezygnacji, jeśli będziecie bardziej ufać we własne umiejętności, jeśli nie sprzedacie swojej godności, wówczas stojący obok was niezawodnie dostrzegą znaki zmartwychwstania. Dziękujemy wam za to, co nam podarowaliście. Z wami wiatr Pięćdziesiątnicy wciąż będzie wiał. Baraki waszych wiosek będą nowym wieczernikiem Jerozolimy, na waszych ulicach wciąż będą się znajdować ludzie „na pół martwi”, ale także wiele kobiet i mężczyzn gotowych nieść im pomoc. Pachacamac będzie patrzeć na Rzym jak na najdalsze krańce ziemi, potrzebujące odkupienia. Przede wszystkim jednak dzięki wam za to, że tak jak jest prawdą, iż powinniśmy wielbić i błogosławić Jezusa Chrystusa, który odkupił świat przez swój krzyż, tak w równym stopniu prawdą jest, że wraz z Nim ofiarujecie nam radości, które czynią świat nowym. Napełniacie go śpiewem, oczekiwaniem wolności, ukazujecie nam jego eksplozje światła, entuzjazm życia, gorące pragnienie święta bez końca. Przede wszystkim jednak odnawiacie nadzieje nowego nieba i nowej ziemi, jakie tamtego dnia napełniły życie człowieka, który „schodził z Jeruzalem do Jerycha".